Lajka napisał/a:

Miałem okazję ostatnio bliżej obcować z 944, jako że nie znałem tego modelu wcześniej od poszewki to spodziewałem się podobnych problemów - szczerze mówiąc byłem w pozytywnym szoku.
944 jest super miłe dla posiadaczy pod względem samodzielnego serwisu, obsługi, napraw - po prostu bajka i prostota na poziomie starego Golfa, do dziś nie mogę wyjść z podziwu...

Więc jeśli miałeś albo masz 944 i myślisz o 928, że będzie podobnie - to z autopsji napiszę, jesteś w błędzie.
A szkoda, bo piękne to auto...

slawek290 napisał/a:
...
a że ta radochą można się jeszcze podzielić z pasażerem to już człowiek głupieje jak do 928 wsiada.

Pumba napisał/a:


A widzisz, Łajka, ja jestem trochę innego zdania. Dotychczas do prac, które wykonywałem nie były mi potrzebne jakieś ekstra-hiper narzędzia. W porównaniu do BMW z którymi miałem styczność czy choćby Imprezy, 928 w ujęciu serwisowym ciągle wypada wzorowo. Choć z tą osłoną klamek akurat się zgadzam w 100%. Pomaga mi co prawda wzrost 170 z lekkim plusem i niezbyt wielkie giczoły, ale jednak całościowo po prostu nie ma żadnej tragedii

Czekam również na bardziej szczegółowe info od Sławka. Najważniejsze, że - przepraszam, że powtórzę - kierownik z pasażerem cały.

slawek290 napisał/a:
No i sobie Qu....a w tym momencie przypomniałem że dwa dni wcześniej w nocy wykręciłem halogen ale już go nie miałem czasu wkręcić tylko wpasowałem na miejsce

NO i ten halogen sobie przy 140 przejechałem kołami .......

No. A zaśmiałem się, bo sobie przypomniałem siebie, kilkanaście lat temu, jak w końcu odpaliłem mozolnie remontowany silnik w swoim pierwszym 924, chyba popowodziowym, samochodem (modelem) którym chyba nigdy wcześniej nie jechałem... To był taki wymarzony, upragniony moment. Silnik co prawda co kilka minut gasł, ale... dobra - jadę na "łąki", raz się żyje.
No i pojechałem, zamiatając d.pą na wszystkie strony. Co to była za radość, aż w końcu nastąpił huk, chmura kurzu, jakiś grzechot... Mortor padł, myślę sobie... Ale nie... warczy! Idzie! to nie to.
Wyszedłem, obszedłem samochód raz, drugi, trzeci i... nic! Ki diabeł? Już wracałem do szoferki, ostatnie "mimochodem" spojrzenie na piękną mordkę 924 i... jest! Jest zguba, tzn już nie ma - bo przejechałem... Przejechałem prawą lampę "drogową/pozycyjną" ze zderzaka przedniego... Zapomniałem przykręcić po wymianie żarówki...
I teraz sobie myślę, że zmarnowałem te wszystkie lata forumowe, gdybym wcześniej opisał tą historię, może by Sławek nie pozostawiał niedokręconego halogiena, bo z pewnością pamiętałby, że takie historie się zdarzają w transaxle napędach.
Sławku, przepraszam Cię, to moja wina.

Damian napisał/a:
Taaaa. Pewnie takie jak u mnie, niedokręcona klema minusowa...
Ja swoje super hiper dupne 928 podstawiłem pod dystrybutor, zalalem a jakże!! Za 200plnów, zapłaciłem, wskoczyłem do szoferki jak gwiazda słonecznego patrolu, przekręcam kluczyk iiiii... DUPA!!! Gawiedź stoi obok w korku na trzypasmowej Pabianickiej... Pięknie kur zapiał... Pierwsza myśl, pewnie zgasiłem na D, to nie zapali, jak jakiś mercedes za przeproszeniem. Przewajchowałem, nadal cisza. To myk do bagażnika, klapę oparłem na plecach, bo poprzedniego wieczora zdjąłem siłowniki... (qźwa jaki wstyd) zaglądam do kakumulatora, poruszyłem klemą, podnoszę klapę z pleców, zamykam z łoskotem i biegiem do szoferki, przekręcam klucza i... Jest! Warczy!!! No to spaliłem gumy przed dystrybutorem i tyle mnie widzieli. Już na tą stację nie zajeżdżam, choć najbliżej. Ech...
Transaxle tak mają...

slawek290 napisał/a:
(...)
Kumpel się spużnia więc sobie posłuchałem radyjka a że było zimno to chciałem zapalić samochód i bu...bu ... bu Qu...a nie ruszy
(...)

Kto zgadnie jakie było rozwiązanie problemu ?

rys napisał/a:
polecam sprawdzic co w google wyjdzie jak sie wpisze "spużnia"