Logowanie | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
| Było inaczej niż rok temu, pod każdym względem. Zamiast kilkunastoosobową grupą z Warszawy i okolic, każdy jechał osobno, najwyżej po dwa Porsche. Być może dlatego, że zabrakło wielu naszych kolegów, którzy naprawdę chcieli pojechać na III zlot, ale nie mogli. Przełożyło się to wyraźnie na ilość aut jak i danych modeli. W szczytowych chwilach liczba Porsche dochodzila do 40, z czego prawie połowa to 944, znacznie mniej, bo zaledwie powyżej dziesięciu 924, kilka 911, dwie 928, jedna 968 i 912. Większość osób dotarła na miejsce w piątek wieczorem, ale zdażały się i 24h spóźnienia. Trudno było nie trafić, bo zajazd Bogucin leży dosłownie przy trasie Warszawa-Lublin.
Zlot różnił się od dwóch poprzednich także z innego powodu. Właściwie to był bardziej rajd Porsche niż zlot. Każdy dostał na wstępie reklamówkę z książką i kartą drogową, oraz naklejkami sponsorów, które kazano nam ponaklejać na samochody. O godzinie 20:00 odbyła się odprawa. Ponieważ poinstruowano nas, że rano będziemy dmuchać w balonik, każdy integrował się ostrożnie. O godzinie 9:00 następnego dnia, bez żadnego testu na zawartość alkoholu, wystartowała pierwsza załoga, a następne pary w odstępie dwóch minut. Przed startem otrzymaliśmy reklamówki Porsche z koszulkami, czapeczkami i długopisami - oczywiście Porsche (od tej pory poprawił nam się humor :)). Wszystko było obliczone jak w zegarku. Po dotarciu na lotnisko odbyły się spektakularne próby sprawnościowe. Pewnym niedociągnięciem był brak możliwości oglądania zręcznościowych wyczynów kolegów, gdyż obszar lotniska był na tyle duży, że siedząc w swoich maszynach i oczekując w kolejce, dochodziły nas jedynie przeraźliwe piski i wycia z horyzontu. Faktycznie tego się nie da opisać, to trzeba usłyszeć i zobaczyć. Była to najefektowniejsza część rajdozlotu. Nie oszczędzano aut. Po południu dotarliśmy do Kazimierza, gdzie w restauracji zjedliśmy obiad, a w międzyczasie odbył sie konkurs elegancji. Następnie dotarliśmy do Lublina na tor kartingowy, zmagając się z krętymi odcinkami. Tutaj widać było wszystko jak na talerzu i tutaj zakończono rajd. Pod wieczór pod eskortą policji przejechaliśmy kilkakrotnie ulicami centrum Lublina, spotykając się z wielką sympatią przechodniów machających w naszą stronę, oraz (co dziwne) kierowców, bądź co bądź nie mogących przedostać się przez sparaliżowane ulice miasta. Wieczorem o godzinie 20:00 ogłoszono wyniki i nastąpiło oczekiwane rozdanie nagród. Chyba jednak nikt nie spodziewał się takich sensacji. Wszystkie drugie miejsca, we wszystkich klasach pojemności, zajęli członkowie legendarnej już warszawskiej mafii: Artur, Antek i Michał wraz z pilotami, przywożąc do domu puchary i reklamówki z nagrodami - oczywiście Porsche. To na dobre utwierdziło nas w przekonaniu, że III ogólnopolski zlot Porsche był jak najbardziej udany. Sobotni wieczór skończył się zasłużoną imprezą, gdzie nikt już się nie oszczędzał. Pogoda dopisała, jedynie przed paradą spadł deszcz, ale w odpowiednim momencie zaprzestał swoich działań. Fakt jest faktem, że zlot pochłonął kilka ofiar, część Porsche naprawiono na miejscu, a część wróciła do domów na lawetach lub przyciągniętych na linkach holowniczych. Bo był to naprawdę morderczy rajd. Ale chyba nikt nie żałował. Zdjęcia zamieścimy niebawem. |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
|
|