Logowanie | |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
International Porsche Meeting 22-23 lipca 2005 |
| Krótki opis tego ci się działo w Poznaniu na International Porsche Meeting. Poniżej garść wrażeń.
- Impreza miała charakter otwarty – wziąć w niej czynny udział mógł każdy posiadacz samochodu Porsche (nie musiał być członkiem Porsche Club Polska). Początkowo gwoździem programu miał być Porsche GT Cup – jeśli ktoś ogląda czasem wyścigi F1 to zapewne widział wyścigi Porsche jakie mają miejsce przed niektórymi eliminacjami. To właśnie te wozy miały ścigać się w Poznaniu. W końcu zmieniono jednak charakter spotkania – głównymi bohaterami mieli być zwykli posiadacze Porsche z Polski i z zagranicy, oraz pokazy Porsche Carrera GT i torowego Porsche GT3. Pierwszego dnia rozegrano biegi eliminacyjne w poszczególnych klasach, natomiast drugiego dnia nastąpił finał oraz wspomniane wyżej przejazdy, plus pokaz driftu samochodami Porsche i koncert Urszuli. - Jak to wszystko przebiegało. Po przyjeździe na tor odbyło się badanie techniczne, polegające na pobieżnym sprawdzeniu stanu ogumienia, luzów na kołach (sędzia techniczny szarpał za koło;)), dokręcenia różnych elementów (np. Ciachu musiał na szybko przymocować sobie akumulator do nadwozia J ). Podczas badania przyklejono nam numery startowe, oraz przymocowano czerwone pudełka dzięki którym mierzono nam czasy na torze. Kosztowało to 500 zł kaucji, ale jak się później okazało płaciliśmy za nie byle co – były to urządzenia do pomiarów czasu (czy ogólnie położenia samochodu) działające w oparciu o technologię GPS. W międzyczasie podzielono nas do odpowiedniej grupy (były trzy: oldtimer, profi i maxi). Następnie przejazd do parku maszyn i tankowanie (darmowe paliwo zapewniało nam BP – duży ukłon). Zabawne, że jak na odprawie zapytałem o to kiedy będziemy tankować to wszyscy zaczęli się śmiać, ale jak się okazało, że skoro jest taka potrzeba (nie miałem już paliwa) to od tego zaczniemy, to wszyscy się ucieszyli J . Jazdy zaczęły się od treningowych przejazdów po torze z instruktorami. Ta część chyba podobała mi się najbardziej. Instruktorami byli nie byle kto, bo panowie Stańco, Dobrzański i trzeci, chyba najbardziej doświadczony na tym torze... niestety nie pamiętam nazwiska (ja miałem przyjemność wozić Pana Dobrzańskiego). Okazuje się, ze moje wyobrażenie na temat właściwego pokonywania łuku nijak się ma do faktycznego prawidłowego toru jazdy. Poza tym, określenia "przyklej się do wewnętrznej", "wypuść", dohamuj", czy "pełna bomba", jakie padały z ust trenera robiły na mnie duże wrażenie. Podobnie jak prowadzenie przez Pana Dobrzańskiego mojego samochodu zdecydowanie szybciej ode mnie tylko lewą ręką z fotela pasażera (ja tylko zgodnie z poleceniami wciskałem mocniej lub słabiej gaz). Po 4 okrążeniach zjazd do boksu i kolejni zawodnicy do szkolenia. Kiedy wszyscy się już przeszkolili rozpoczęły się jazdy na czas. Wypuszczani byliśmy z boksu w 15 sekundowych odstępach. Pierwsze okrążenie było zapoznawcze, potem lotny start na pełnym gazie, flaga w szachownice i ostatnie okrążenie zjazdowe. Czyli 3 okrążenia z czego tylko środkowe z pomiarem czasu. Było to i widowiskowe (wiele aut na torze jednocześnie) i bezpieczne. Na tej podstawie ustalona była lista startowa na następny dzień. Tu Ciachu pokazał klasę i osiągną czas o ponad 6 sekund lepszy ode mnie (2,21,108sek. w stosunku do 2,26,130 sek. Mojego i 2,25,955 Porsche 914 które startowało w naszej grupie). Dzięki temu następnego dnia startował z pozycji 20, a ja dopiero 24. Najlepszy czas tego dnia zrobił Pan Śliwka (dyrektor Porsche Polska) swoim nowym modelem Porsche 911 - 1,58,442 sek. Zdecydowanie większe obawy miałem, co do rozwiązania z drugiego dnia, czyli wspólny start. Polegało to na tym, że podzielono nas na grupy po 12 samochodów i puszczano ze startu zatrzymanego w dwóch turach – najpierw 6 samochodów i po kilku sekundach kolejne 6. Jechaliśmy 4 okrążenia na czas. [edit 28.07.2005] Wcześniej wpisałem, że 3 okrążenia i jedno zjazdowe ale zdaje się, że jednak 4, choć sędziowie wyraźnie mówili o pomiarach czasu dla trzech to zakładając średni czas przejazdu 2.22 dla 3 okrążeń daje nieco ponad 7 min. Oznacza to, że liczone było zarówno okrążenie do którego ruszaliśmy ze startu zatrzymanego jak i zjazdowe. Wtedy faktycznie czas ok. 10 min ma sens [/edit] Dzięki ustawieniu nas według czasów z eliminacji wszyscy poruszali się z podobnymi prędkościami i jechali razem (nie było wyprzedzania z dużymi różnicami prędkości). Ten system miał tez swoje wady, bo jechaliśmy na czas, a zawodnik przed nami mógł nam przeszkadzać w optymalnym torze jazdy, czy opóźnieniu hamowania. Można było jednak poczuć się jak na prawdziwym wyścigu. W końcu o to chodziło, o zabawę i emocje, a nie o wykręcenie najlepszego czasu na świecie (choć nie wątpię, że wszyscy o to drugie też się starali). Tu Ciachu znów okazał się najlepszy w grupie „oldtimer” – osiągną czas przejazdu 4 okrążeń 9:55.031 sek. w stosunku do 9:58.370 sek. mojego czasu. Trzeci konkurent – 914 – miał defekt na trasie (ukręcił przegub) więc siłą rzeczy zajął ostatnie miejsce. Generalnie był to 24 czas tego dnia (mój był 25) na 29 startujących. Kompletna lista czasów znajduje się tu: http://www.aw.poznan.pl/imprezy2005/20050722-23porsche/ Wszyscy uczestnicy wykazali się zdrowym rozsądkiem i nikt nie uszkodził nikomu auta, co moim zdaniem uznać należy za spory sukces. Na koniec koncert Urszuli - chyba nikt nie został (oprócz mnie, bo dokręcałem wydech ). Zdjęcia koncertu na stronie automobilklubu to mistrzostwo świata - nie widać na nich, że słucha go tylko garstka ludzi (może z 10 osób) i ochrona . Ach, zapomniałbym - wielki ukłon dla Pana Śliwki i BP za darmowe paliwo - dzięki temu mimo uszkodzonego auta byłem w stanie jechac cały wyścig.... na wtryskiwaczu rozruchowym i rzucać paliwem przez wydech . Ale serio - było to bardzo miłe, podobnie jaki i brak opłat za sam udział w imprezie (wiem, że wynajęcie tego toru kosztuje krocie). Co do naszych samochodów – Ciachowóz spisywał się znakomicie i dysponował konkretnymi osiągami. W drodze powrotnej Ciachu pogonił go trochę i gnał 215 km/h po autostradzie (ze Skorkiem na pokładzie). Wynik godny pozazdroszczenia tym bardziej, że osiągnięty ze zwężką w dolocie w postaci miksera gazu (szkoda, że nie widzieliście miny Skorka jak nas mijali bijąc rekord;)). Mój bolid niestety miał złe dni i najpierw wyrzucił z siebie uszczelkę z wydechu (pomiędzy „dwururką”, a pierwszym tłumikiem) co zaowocowało najgłośniejszym pojazdem na torze... zupełnie nieadekwatnie to wyniku. W połowie pierwszego dnia silnik stracił moc, gasł na wolnych obrotach, stracił zupełnie ciśnienie oleju (do zera). Po podniesieniu obr. Biegu jałowego i wystudzeniu silnika ciśnienie jakoś wróciło, choć nie do poprzednich wartości, ale moc nie miała ochoty powrócić. Szybka naprawa wydechu z użyciem części z Poloneza pozwoliła wystartować drugiego dnia. Żeby było śmieszniej znów przedmuchało uszczelkę... tym razem pomiędzy kolektorem wydechowym, a „dwururką”). Skończyło się na tym, że wracałem z Poznania z Dorotą w konkretnym huku, autem którym musiałem ruszać z 4000 obr/min, bo poniżej silnik nie miał siły ruszyć samochodu. Ponieważ wracaliśmy z Poznania zupełnie bocznymi drogami przez różne wsie i miasteczka, zaowocowało to konkretnym „lansem” przed wszystkimi dyskotekami (był sobotni wieczór) – mnie słyszeli, a Ciacha oglądali;). Jak na razie nie mam pojęcia co się stało z samochodem – nadal nie jeździ. [update 27.07.2005] Już jeździ. Okazało się, że przy jakiejś redukcji biegu na torze przestawił mi się zapłon i to dość konkretnie. Nie przypuszczałem nawet, że może coś takiego nastąpić, bo aparat miałem dokręcony naprawdę bardzo mocno. Tym niemniej interwencja Skorka z lampą stroboskopową wyjaśniła wszystko - dzięki za pomoc :). [/update] Warto dodać, że na miejscu spotkaliśmy kilkoro znajomych z naszego forum – byli Monia924, pahu, Tomek ze Szczecina (mam nadzieję, że nie pomyliłem) i Juras wozem z innej stajni. Na tak profesjonalnie i sprawnie przygotowanej imprezie (zlocie) nie byłem. Wielkie brawa dla organizatorów. Mimo, że Pan Śliwka bił się w pierś na koniec przepraszając za niedociągnięcia i obwiniając siebie to nie bardzo wiem, czemu to robił, bo nie bardzo miał powody. Oczywiście można się czepiać, ale chyba tylko jakiś drobnostek. Ja zaproponowałbym poprawienie, czy generalnie zorganizowanie, nagłośnienia w okolicach trybun i "parku maszyn". Po pierwsze lepiej było by słychać komunikaty organizatora, a po drugie przydałby się ktoś do komentowania tego, co widzieliśmy na torze, opowiadania ciekawostek (np. prędkości osiągane przez samochody, czy przykładowe czasy przejazdu - wiem, że do tych danych dostęp był na bieżąco), etc. Zdjęcia z tej imprezy można zobaczyć tu: http://www.aw.poznan.pl/imprezy2005/20050722-23porsche/foto/index.html Gratuluję organizatorom imprezy na wysokim poziomie, a uczestnikom rozsądku... i wyników. Ciachowi szczególnie. Pozdrawiam Jacek (pilatus) ps. później dopiszę jeszcze trochę o Porsche Carrera GT i dołączę moje fotki [update 27.07.2005] Zgodnie z obietnicą - troszkę o Carrera GT. Ten samochód to po prostu szok. Coś niesamowitego - prawdziwa kwintesencja urządzenia do sprawiania radości z jazdy. Dziesięciocylindrowy silnik o pojemości 5.7 litra produkuje 612 KM przy 8000 obr/min. Obudowany jest konstrukcją z włókna węglowego, aluminium i magnezu... no w kokpicie jest troszkę skóry. Brak zbędnych fajerwerków, brak radia - totalna prostota. Przy masie 1380 kg auto to przyspiesza do 100 km/h w 3.9 sek, a do 200 km/h w 9.9 sek. Osiąga prędkość maksymalną 330 km/h - na torze pod koniec prostej startowej mknęło 225-250 km/h (różne źródła- różne dane ;)). Widok wyłaniającego się z za zakrętu bolidu był niesamowity, ale dopiero odgłos pracy silnika (czy raczej wydechu) powalał na kolana... tak brzmi Formuła 1. Ten ogromny silnik wydawał z siebie na wysokich obrotach dźwięki nieco przypominające motocykle wyścigowe (nie wiem jak je nazywacie - "szlifiery", "przecinaki", etc ;)). Kierowcy prowadzący ten samochód potrafili jechać nim przyklejonym do asfaltu, albo z większą fantazją - pokonując cholernie szybkie łuki w pełnym poślizgu... nie mogłem się napatrzeć i nasłuchać. Warto było przyjechać choćby dla tego jednego samochodu. A jednak... gdyby ktoś dał mi wybór - przejażdżka Carrerą GT czy wyścigowym GT3 obecnym na torze - wybrałbym GT3. Jest tylko jeden powód - trzeba było widzieć i słyszeć jak kierowca tej maszyny redukuje biegi przed zakrętem :O [/update] Dziękuję za uwagę :) Pilatus924 |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
|
|